wtorek, 12 maja 2015

Z racji tego, że nasz pobyt był dość długi, zwiedziliśmy naprawdę sporo, to wypiszę jedynie pozostałe obiekty i uzupełnię je zdjęciami. :)
18.01.2015
Msza Św. w Bazylice Jana na Lateranie,
Koloseum,
Piramida di Caio Cestio,
Parco della Resistenza dell'8 Settembre,
via S.Prisca,
Chiesa S.Prisca,
Giardino degli Aranci,
Awentyn - dziurka od klucza,
S. Sabina i powrót koło Koloseum :)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

         Muszę nadrobić piśmiennicze zaległości, a jest co :)Wybraliśmy się na spacer na Wzgórze Celio! Lubiane przez Włochów jako miejsce spotkań i spacerów. Nie ma tam knajpek, za to są prześliczne widoki i nie ma tłumów. Celio zawsze oglądaliśmy z dołu, tym razem wspięliśmy się na samą górę. Trochę pobłądziliśmy, ale dzięki temu Jaś mógł zjeść obiad w pełnym słońcu, w pustym parku, gdzie tylko jakiś artysta szkicował na kartce widoki. Po obiadku udaliśmy się do kościoła San Gregorio Magno, niestety, ponieważ jest tam klasztor, kościół był zamknięty. Ruszyliśmy więc dalej i dotarliśmy do Villa Celimontana, wspaniałego parku z widokiem na Termy Karakalli. Następnie zwiedziliśmy kościół Santi Giovanni e Paolo, gdzie przy samym wejściu modlący się Włoch na widok wózka poinformował nas, jak dojść do szopki bożonarodzeniowej :) Zeszliśmy, aby udać się do kościołów, które otwarte były tylko w sobotę. To kościół Łukasza i Martyny przy Więzieniu Mamertyńskim, a drugi nad więzieniem św. Józefa Cieśli. Jest to podobno lubiane przez rzymian miejsce zawierania ślubów. Powrót Via dei Fori Imperiali, wyłączoną z ruchu, bo sobota. W soboty i niedziele można spacerować całą jej szerokością i długością, aż do Koloseum :)
         Dziś poszliśmy w drugą stronę, zaczęliśmy zwiedzanie od oktagonalnego baptysterium przy bazylice św. Jana na Lateranie, a następnie chcieliśmy dojść do bazyliki św. Pawła za Murami. No właśnie, chcieliśmy... bo po drodze trafiliśmy na Termy Karakalli. Było to odkrycie tego wyjazdu, przynajmniej do tej pory. Fantastyczne miejsce, zrobiło na mnie nie mniejsze wrażenie niż Palatyn, a jednocześnie było całkowicie puste. Nie było prawie wcale turystów :) Spędziliśmy tam cały dzień, a następnie mijając Stadio di Terme di Caracalla, zwykłą drogą przy Koloseum i San Clemente zaczęliśmy się kierować w stronę domu. Po drodze skręciliśmy jednak w inną ulicę, aby wspiąć się do kościoła Santi Quattro Coronati. Było warto. Atmosfera modlitwy, cisza i spokój w samym sercu Rzymu. Przed kościołem bezdomny, który słuchał radia i informował o godzinach otwarcia, był bardzo pozytywny :). Poszliśmy dalej, minęliśmy szpital, bazylikę Jana na Lateranie i wróciliśmy do domu.

czwartek, 15 stycznia 2015

      Z samego rana, tzn. z samego południa ;) wyruszyliśmy znów do Koloseum i na Via dei Fori Imperiali... Na tej ulicy piękno Rzymu jest wyjątkowo widoczne :) Niestety duża część ulicy jest zasłonięta, ponieważ trwają prace przy budowie chyba kolejnej linii jakiejś kolejki :( Po prawej i lewej stronie mijając Rzym Antyczny, doszliśmy w zaułek, w którym nie byliśmy nigdy wcześniej. Maleńki placyk, przy którym są dwa kościoły: San Luca e Santa Martina (niestety, otwarty tylko w sobotę) oraz San Giuseppe dei Falegnami (otwarty od 17.00 do 19.00). Pod tym kościołem znajduje się Carcere Mamertino Więzienie Mamertyńskie), gdzie był więziony św. Piotr. Zwiedzanie tych trzech miejsc zostawiliśmy jednak na sobotę. We Włoszech trzeba uzbroić się w cierpliwość i dobrze planować zwiedzanie, szczególnie kościołów. Większość jest zamykana w godzinach 13.00-15.00, a czasem nawet dłużej. W każdym razie, dziś postanowiliśmy rozkoszować się słońcem (18 stopni!!!) i widokami Rzymu Antycznego. Jaś zjadł nawet obiad podziwiając Palatyn :) Następnie przeszliśmy pod Wiktorem Emmanuelem do zamkniętego kościoła Il Gesu i tą samą drogą wróciliśmy na Via dei Fori Imperiali, gdzie wstąpiliśmy do Kościoła Santi Cosma e Damiano. Przepiękny!!! W absydzie mozaiki z VI wieku! Chrystus w towarzystwie m. in. Piotra i Pawła. Ponieważ kościół był podwyższony, mozaika znajduje się wyjątkowo blisko i robi ogromne wrażenie. Za 50 centów można ją na minutę podświetlić. Warto :) W drodze powrotnej niebo nad Koloseum było bajecznie kolorowe, a my wracając do domu inną drogą wstąpiliśmy do kościoła San Clemente. Jest on trójpoziomowy (z IV, IX i XVIII w.) Jest to historia Rzymu w pigułce, różne poziomy, przebudowy, wchłanianie jednych budynków przez drugie. Dziś zwiedziliśmy tylko jeden poziom, ponieważ Jaś spał. Niestety, w środku nie można robić zdjęć, a zwiedzanie podziemi kosztuje 5 euro. Spacerkiem mijając pięknie oświetloną zachodzącym słońcem bazylikę Jana na Lateranie wracaliśmy do domu, błądząc uliczkami Eskwilinu :)

środa, 14 stycznia 2015

       Dzisiejszą wędrówkę rozpoczęliśmy od Koloseum, następnie przespacerowaliśmy się przy Łuku Konstantyna i przez Circo Massimo poszliśmy na Awentyn - kolejne rzymskie wzgórze, niezbyt wysokie, ponieważ ma tylko 40 m. W zasadzie było to naszym dzisiejszym celem.
      Po drodze minęliśmy kościół San Clemente, ale niestety, byliśmy o złej godzinie, tzn. w czasie przerwy, kiedy kościół był zamknięty. Innym razem odwiedzimy go na pewno.
      Zwiedzanie Awentynu rozpoczęliśmy od Piazzale Ugo la Malfa i pomnika Giuseppe Mazziniego, następnie wijącą się pod górę via Santa Sabina dotarliśmy do Giardino degli Aranci - słynnego Ogrodu Pomarańczowego, w którym było mnóstwo pomarańczy na drzewach, a z tarasu widokowego rozciągał się przepiękny widok na miasto, Tybr i Bazylikę Św. Piotra. Słońce świeciło mocno, niebo było bezchmurne, tak więc leniwie posiedzieliśmy tam ponad godzinę. Kolejnym punktem był kościół Santa Sabina, w którym w Środę Popielcową papież odprawia Mszę Świętą. Być może uda nam się uczestniczyć w tym nabożeństwie w tym roku. Kościół wewnątrz jest wyjątkowo ubogi w zdobienia, ale zaraz po wejściu wzrok przyciąga fresk na ścianie absydy - Chrystus otoczony aniołami, autorstwa Taddea Zuccariego. Surowe i mroczne wnętrze wyjątkowo nam się spodobało. Podobno drzewko pomarańczowe na dziedzińcu przykościelnym zasadził sam św. Dominik i było to pierwsze drzewko pomarańczowe we Włoszech. Kolejnym punktem był Piazza Cavalieri di Malta ze słynną dziurką od klucza. Przez dziurkę od klucza, która znajduje się w zielonej żelaznej bramie, widać szpaler równo przystrzyżonych drzew i idealnie pośrodku  Bazylikę św. Piotra. Imponujące! Odwiedziliśmy jeszcze dwa kościoły: S. Alessio i S. Anselmo - z bardzo ładnym dziedzińcem. Wyjątkowe w danym momencie światło uchwyciło tu ciekawą grę trzech kolorów: czerwonego (mury), granatowego (niebo) i zielonego (drzewa). Później już zaczęliśmy kierować się tą samą drogą w kierunku domu. Nie oparliśmy się jednak pokusie i kolejne pół godziny spędziliśmy w Ogrodzie Pomarańczowym. Tym razem słońce już powoli zachodziło, niebo by;p granatowe, co doskonale współgrało z pomarańczowymi murami Palatynu.
        Przed samym powrotem kupiliśmy jeszcze pyszną neapolitańską pizzę na wynos, niestety, nie zapamiętałam nazwy pizzerii, ale trafię tam na pamięć, po zapachu :)!

wtorek, 13 stycznia 2015

           13 stycznia - pierwszy dzień zwiedzania i pełnego korzystania z uroków Rzymu. Niebo bezchmurne, pełne słońce, a termometry wskazują 15 stopni. Na podwórku przed naszym tymczasowym domem rosną drzewa owocowe... pomarańczowe i cytrynowe i nawet teraz mają owoce :)
           Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy, była Bazylika św. Jana na Lateranie. 
W tym miejscu w latach 313-318 powstała pierwsza w Rzymie bazylika chrześcijańska.  Przed bazyliką znajduje się obelisk z czerwonego granitu, który jest najstarszym i najwyższym egipskim obeliskiem w mieście. Pochodzi z XV w. p.n.e.!!! 
          Sama bazylika ma aż 130 metrów długości. Wewnątrz można odnaleźć takie skarby jak: fragment fresku Giotta, figury dwunastu apostołów, czy przepiękne gotyckie tabernakulum. Z bazyliki można wyjść na klasztorny dziedziniec, nie bez powodu nazywany jednym z najpiękniejszych tego typu w Rzymie :) 
          Kolejny punkt na trasie wycieczkowej to bazylika Santa Croce di Gerusalemme, która jest miejscem przechowywania relikwii pochodzących z krzyża świętego, dwóch kolców z korony cierniowej i gwoździa z krzyża Chrystusa. Niestety, nie można w środku robić zdjęć.
          Jeśli chodzi o ciekawostki społeczne, to w Rzymie na ulicy można spotkać tzw. "Vu cumpra", to miejscowi nazwali tak handlujących wszystkim obcokrajowców o ciemnym kolorze skóry. Nazwa pochodzi od słów "Vuoi comprare?" - "Czy chcesz kupić?". Zawsze dziwiło mnie, że jak tylko spadnie kropla deszczu, biegną z parasolką; innym razem z torebką od Prady albo podświetlanym koloseum. Dziś jednak całkowicie nas zaskoczyli... Otóż, jeden z takich panów podszedł dziś do nas na Lateranie demonstrując coś dziwnego... Blaszany "patyk" z trzymadłem. Okazało się, że to... przedmiot, w który można włożyć telefon, żeby zrobić sobie selfie z wystarczająco dużej odległości :D. 
            12 stycznia to nasz pierwszy dzień w Rzymie. Co prawda, nie udało nam się niczego zwiedzić, ale ulokowaliśmy się na Wzgórzu Eskwilin (Esquilino), bardzo blisko Bazyliki Św. Jana na Lateranie.
            Wieczorem udaliśmy się jedynie na mały spacer w celu poznania okolicy i zlokalizowania sklepów spożywczych :)